*Miśka*
Po długich namysłach postanowiłam spotkać się z właścicielem listu. Kawiarnia była tuż za rogiem, więc nic mi nie groziło. Spakowałam do torby potrzebne rzeczy, zarzuciłam na plecy płaszcz i wyszłam. Szybkim krokiem udałam się do kawiarni i próbowałam wyśledzić kogoś kogo mogłabym poznać. Nikt taki nie wpadł mi w oko i już miałam wracać do domu gdy zauważyłam go...
*Malwina*
Jeszcze chwilę siedziałam z Tomkiem w naszym przyszłym domu ,a potem powoli wracaliśmy do mnie gdzie czekała na nas mama. Bałam się tej rozmowy ale chłopak podtrzymywał mnie na duchu. Po kilkunastu minutach doszliśmy na miejsce. Dopiero teraz zauważyłam jak niedaleko leżą od siebie te dwa domy. Gdy patrzyłam na ten dom czułam się tu jakoś obco, dziwnie, inaczej niż zwykle. Weszłam powoli do mieszkania, Tomek cały czas trzymał mnie za rękę. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Gdy weszliśmy do kuchni moja mama od razu krzyknęła:
-Nareszcie jesteście, już myślałam, że nie wrócicie.- Raz po raz z jej ust wydobywało się coraz więcej pytań. W końcu nadeszło to:
-Gdzie byliście? Już przygotowałam dla was pokoje...- na jej twarzy malował się uśmiech. Nie wiedziałam jak jej powiedzieć, że z nią nie zamieszkamy bez urażenia jej. Zaczęłam jąkać:
-Mamo bo my musimy ci coś powiedzieć... my nie możemy z tobą zamieszkać. Mamy swój własny dom...- mogłabym mówić tak jeszcze bardzo długo ale moja mama mi przerwała.
-Rozumiem wasz wybór, kiedy zamierzacie się wprowadzić.
-W następnym tygodniu-od tego momentu to Tomek mówił a ja tylko kiwałam głową. Po długiej rozmowie z moją mamą udaliśmy się do mojego pokoju, mama mówiła prawdę pokój był czysty jak jeszcze nigdy. Położyłam się w swoim łóżku i od razu zasnęłam.
*Miśka*
W wejściu stał wysoki brunet... mój ojciec. Patrzyliśmy na siebie, żaden z nas nie miał odwagi podejść bliżej. Po kilku minutach się ocknęłam i podeszłam kilka kroków bliżej:
-Czego chcesz?- spytałam się mężczyzny. - Po co chciałeś się spotkać?
-Chciałem porozmawiać- mężczyzna kiwnął głową na stolik obok. Posłusznie usiadłam i zaczęła się nasza rozmowa:
-Wiem, że w naszej rodzinie już nic nie będzie takie samo. Wiem, że bardzo oddaliliśmy się od siebie, jednak chciałbym móc się z tobą spotykać. Rozmawiałem już o tym z mamą, lecz to ty musisz zdecydować.- Nie wiedziałam co powiedzieć, z jednej strony chciałam, żeby tata był przy mnie byśmy mogli się spotykać, lecz z drugiej strony nadal go nienawidziłam za to co zrobił mnie i mamie. W końcu mu odpowiedziałam:
-Muszę się jeszcze zastanowić spotkajmy się jutro o tej samej godzinie, wtedy ci wszystko powiem.- Pożegnałam się z ojcem i wróciłam do domu...
---------------------------------------
Nareszcie jest nowy post! Jak potoczy się dalej życie Malwy i Tomka. Co zdecyduję Miśka?
sobota, 29 listopada 2014
sobota, 23 sierpnia 2014
Rozdział 35 - Pakowanie rzeczy
* Malwina *
Zachwycałam się naszym pięknym domem. Tomek zaprowadził mnie do środka i obejrzałam wszystkie pomieszczenia. Nasze lokum było już w pełni wykończone i czekało już tylko na mieszkańców.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować - rzuciłam się Tomkowi na szyję.
- Wystarczy, że będziesz moją żoną i urodzisz mi dziecko. Nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia - mój narzeczony uśmiechnął się szczerze.
-To teraz tylko trzeba jakoś to wytłumaczyć mojej mamie- powiedziałam.
-Nie martw się twoja mama na pewno zrozumie- chłopak pocałował mnie w czoło.- Muszę pilnie zadzwonić- odpowiedział i odszedł a ja podeszłam w kierunku Miśki:
-Jak ci się podoba nowy dom?- spytała blondynka.
-Jest genialny!- krzyknęłam z entuzjazmem. - Mam nadzieję, że będziesz nas często odwiedzać.
-Oj tak łatwo się mnie nie pozbędziecie- wybuchłyśmy obie niekontrolowanym śmiechem. Jak na zawołanie pojawił się chłopak:
-Wszystko załatwiane zadzwoniłem do ekipy i jak się wszystko uda to już w tym tygodniu zamieszkamy w tym domu-odrzekł
-Przytuliłam się do Tomka i Miśki, teraz już nic nam nie przeszkodzi...
*Miśka*
Wracałam powoli do domu, zatopiłam się w marzeniach i nawet nie wiem kiedy wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i mnie zamurowało to był nikt inny tylko Kuba:
-Przepraszam- powiedzieliśmy prawie jednocześnie.- otrzepałam się i ruszyłam w dalszą drogę. W myślach karciłam się za to, że nie uważałam gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Był to oczywiście Kuba nie wiedziałam o co chodzi. Nie bałam się go ale jednak czułam, że powinnam trzymać do niego dystans więc tylko przyśpieszyłam kroku i weszłam do domu... W domu było cicho od kiedy Hela się zwolniła jest tak cały czas... Czuję się samotna w tym wielkim domu... Postanowiłam zrobić spaghetti, tak dla zabicia czasu. Już miałam wejść do kuchni gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi ale nikogo tam nie było była tylko mała karteczka z napisem " Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni za rogiem, czekam". Nie byłam pewna co mam zrobić...
------------------------------
Jak myślicie kto napisał do Miśki i jak potoczy się dalsza historia Malwy? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, który pojawi się już wkrótce.
Zachwycałam się naszym pięknym domem. Tomek zaprowadził mnie do środka i obejrzałam wszystkie pomieszczenia. Nasze lokum było już w pełni wykończone i czekało już tylko na mieszkańców.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować - rzuciłam się Tomkowi na szyję.
- Wystarczy, że będziesz moją żoną i urodzisz mi dziecko. Nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia - mój narzeczony uśmiechnął się szczerze.
-To teraz tylko trzeba jakoś to wytłumaczyć mojej mamie- powiedziałam.
-Nie martw się twoja mama na pewno zrozumie- chłopak pocałował mnie w czoło.- Muszę pilnie zadzwonić- odpowiedział i odszedł a ja podeszłam w kierunku Miśki:
-Jak ci się podoba nowy dom?- spytała blondynka.
-Jest genialny!- krzyknęłam z entuzjazmem. - Mam nadzieję, że będziesz nas często odwiedzać.
-Oj tak łatwo się mnie nie pozbędziecie- wybuchłyśmy obie niekontrolowanym śmiechem. Jak na zawołanie pojawił się chłopak:
-Wszystko załatwiane zadzwoniłem do ekipy i jak się wszystko uda to już w tym tygodniu zamieszkamy w tym domu-odrzekł
-Przytuliłam się do Tomka i Miśki, teraz już nic nam nie przeszkodzi...
*Miśka*
Wracałam powoli do domu, zatopiłam się w marzeniach i nawet nie wiem kiedy wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i mnie zamurowało to był nikt inny tylko Kuba:
-Przepraszam- powiedzieliśmy prawie jednocześnie.- otrzepałam się i ruszyłam w dalszą drogę. W myślach karciłam się za to, że nie uważałam gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Był to oczywiście Kuba nie wiedziałam o co chodzi. Nie bałam się go ale jednak czułam, że powinnam trzymać do niego dystans więc tylko przyśpieszyłam kroku i weszłam do domu... W domu było cicho od kiedy Hela się zwolniła jest tak cały czas... Czuję się samotna w tym wielkim domu... Postanowiłam zrobić spaghetti, tak dla zabicia czasu. Już miałam wejść do kuchni gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi ale nikogo tam nie było była tylko mała karteczka z napisem " Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni za rogiem, czekam". Nie byłam pewna co mam zrobić...
------------------------------
Jak myślicie kto napisał do Miśki i jak potoczy się dalsza historia Malwy? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, który pojawi się już wkrótce.
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Rozdział 34 - Małe komplikacje.
*Tomek*
Gdy już wszystko zjedliśmy chwyciłem Malwę za rękę i pociągnąłem w stronę drzwi:
-Gdzie mnie prowadzisz?- spytała dziewczyna.
-Zaraz zobaczysz- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
Pomogłem dziewczynie założyć bluzę i wyszliśmy. Nie minęło 10 minut gdy dotarliśmy na miejsce. Popatrzyłem na dziewczynę i otworzyłem drzwi:
-Podoba ci się ? - spytałem niepewnie.
-Pewnie, jest piękny!- krzyknęła z entuzjazmem.
Odetchnąłem z ulgą:
- To dobrze bo od teraz to jest nasz dom
- Naprawdę- powiedziała.
- Tak- odparłem.
Widziałem jak Malwina się zasmuciła, więc spytałem:
- O co chodzi?
-Bo wiesz moja mama się dzisiaj mnie pytała czy z nią nie zamieszkam, a nie chcę jej teraz mówić, że jednak nie... No wiesz
-Rozumiem- przytaknąłem.- To trudna sytuacja ale razem uda nam się z tego wybrnąć...
*Malwina*
Czułam się rozdarta z jednej strony nie chcę opuścić matki ale z drugiej ten dom jest taki cudny, a poza tym mam tu mieszkać z Tomkiem. Mogłabym jeszcze tak długo rozmyślać, lecz Miśka krzyknęła:
-Mam! Wiem co możecie zrobić. To jest duży dom spokojnie pomieści was jak i zarówno mamę Malwy.
-To świetny pomysł-wydusił po namyśle chłopak.- Co ty na to?
-Ja nie widzę przeszkody-rzekłam.- Teraz tylko trzeba przekonać moją mamę do przeprowadzki...
--------------
Mam nadzieję, że wam się spodoba nie jest idealny ale no cóż. Następny rozdział już wkrótce. Pozdrawiam!
Gdy już wszystko zjedliśmy chwyciłem Malwę za rękę i pociągnąłem w stronę drzwi:
-Gdzie mnie prowadzisz?- spytała dziewczyna.
-Zaraz zobaczysz- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
Pomogłem dziewczynie założyć bluzę i wyszliśmy. Nie minęło 10 minut gdy dotarliśmy na miejsce. Popatrzyłem na dziewczynę i otworzyłem drzwi:
-Podoba ci się ? - spytałem niepewnie.
-Pewnie, jest piękny!- krzyknęła z entuzjazmem.
Odetchnąłem z ulgą:
- To dobrze bo od teraz to jest nasz dom
- Naprawdę- powiedziała.
- Tak- odparłem.
Widziałem jak Malwina się zasmuciła, więc spytałem:
- O co chodzi?
-Bo wiesz moja mama się dzisiaj mnie pytała czy z nią nie zamieszkam, a nie chcę jej teraz mówić, że jednak nie... No wiesz
-Rozumiem- przytaknąłem.- To trudna sytuacja ale razem uda nam się z tego wybrnąć...
*Malwina*
Czułam się rozdarta z jednej strony nie chcę opuścić matki ale z drugiej ten dom jest taki cudny, a poza tym mam tu mieszkać z Tomkiem. Mogłabym jeszcze tak długo rozmyślać, lecz Miśka krzyknęła:
-Mam! Wiem co możecie zrobić. To jest duży dom spokojnie pomieści was jak i zarówno mamę Malwy.
-To świetny pomysł-wydusił po namyśle chłopak.- Co ty na to?
-Ja nie widzę przeszkody-rzekłam.- Teraz tylko trzeba przekonać moją mamę do przeprowadzki...
--------------
Mam nadzieję, że wam się spodoba nie jest idealny ale no cóż. Następny rozdział już wkrótce. Pozdrawiam!
niedziela, 15 czerwca 2014
Rozdział 33- Polowanie na nowy dom!
*Malwina*
Moja mama posiedziała jeszcze kilka minut i wróciła do domu. Teraz dopiero zostałam sama, lecz nie na długo już po chwili przyszła pielęgniarka, zmierzyła mi ciśnienie i wyszła. Obróciłam się na bok... Pomyślałam jak dalej potoczą się nasze losy? Poprawiłam poduszkę i już po chwili zasnęłam.
*Miśka*
Wsiadłam do samochodu Tomka i pojechaliśmy. Pierwszy dom już mi się bardzo podobał, a następne były jeszcze lepsze. Co następny był jeszcze bardziej wspaniały.Przy piątym domku z pewnością siebie krzyknęłam:
-To ten! Ten jest wspaniały!
-Tak sądzisz? Mi też się bardzo podoba! - powiedział- Czyli ten?
-Tak, tak!- wołałam
Widziałam jak Tomek wyciągał gotówkę i płacił właścicielowi. Po chwili już odchodziliśmy z powrotem do domu. A tam czekała na nas ...
*Malwina*
Co chwilę patrzyłam na zegarek, dochodziła już 17:00 a Tomek nie nadchodził.
-Może coś go zatrzymało- myślałam
Ala zdążyła już odpiąć mnie od kroplówki do której byłam podłączona. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam na korytarz. Co chwilę przychodziła do mnie Ala:
-A ty nadal tu?-spytała w końcu moja znajoma
-Jak widać- odpowiedział z uśmiechem- chłopak znaczy się narzeczony miał po mnie przyjść ale coś się spóźnia...-mówiłam
-To ty masz narzeczonego? Od kiedy? Gadaj szybko i to z szczegółami!- powiedziała dziewczyna
Opowiedziałam wszystko Ali zajęło mi to jakieś 15 minut w końcu zniecierpliwiona wstałam i powiedziałam do Ali:
-Nie wytrzymam idę do niego!-stwierdziłam.
-O nie, idę z tobą nie puszczę cię samej.
Poczekałam chwilę zanim dziewczyna się przebrała i ruszyłyśmy w stronę domu Tomka. Po chwili byłyśmy na miejscu. Kilkakrotnie wcisnęłam dzwonek . Ala wróciła do szpitala a ja nadal czekałam. Minęło dużo czasu za nim ujrzałam moich przyjaciół. Tomek podszedł do mnie i pocałował, oczywiście odwzajemniłam pocałunek:
-Gdzie to byliście?- spytałam z udawanym smutkiem
-Przepraszam cię, ale uwierz mi, że ci to wynagrodzę- odpowiedział i wbił się w moje usta
Tomek wyjął klucz z kieszeni i włożył do zamka. Drzwi skrzypnęły i ujrzałam wnętrze domu chłopaka. Zdjęłam bluzę i powiesiłam na haczyku. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmowę...
~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale nie miałam jak... Postaram się, żeby posty pojawiały się jakoś regularnie... Pozdrawiam Tulipankowa
Moja mama posiedziała jeszcze kilka minut i wróciła do domu. Teraz dopiero zostałam sama, lecz nie na długo już po chwili przyszła pielęgniarka, zmierzyła mi ciśnienie i wyszła. Obróciłam się na bok... Pomyślałam jak dalej potoczą się nasze losy? Poprawiłam poduszkę i już po chwili zasnęłam.
*Miśka*
Wsiadłam do samochodu Tomka i pojechaliśmy. Pierwszy dom już mi się bardzo podobał, a następne były jeszcze lepsze. Co następny był jeszcze bardziej wspaniały.Przy piątym domku z pewnością siebie krzyknęłam:
-To ten! Ten jest wspaniały!
-Tak sądzisz? Mi też się bardzo podoba! - powiedział- Czyli ten?
-Tak, tak!- wołałam
Widziałam jak Tomek wyciągał gotówkę i płacił właścicielowi. Po chwili już odchodziliśmy z powrotem do domu. A tam czekała na nas ...
*Malwina*
Co chwilę patrzyłam na zegarek, dochodziła już 17:00 a Tomek nie nadchodził.
-Może coś go zatrzymało- myślałam
Ala zdążyła już odpiąć mnie od kroplówki do której byłam podłączona. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam na korytarz. Co chwilę przychodziła do mnie Ala:
-A ty nadal tu?-spytała w końcu moja znajoma
-Jak widać- odpowiedział z uśmiechem- chłopak znaczy się narzeczony miał po mnie przyjść ale coś się spóźnia...-mówiłam
-To ty masz narzeczonego? Od kiedy? Gadaj szybko i to z szczegółami!- powiedziała dziewczyna
Opowiedziałam wszystko Ali zajęło mi to jakieś 15 minut w końcu zniecierpliwiona wstałam i powiedziałam do Ali:
-Nie wytrzymam idę do niego!-stwierdziłam.
-O nie, idę z tobą nie puszczę cię samej.
Poczekałam chwilę zanim dziewczyna się przebrała i ruszyłyśmy w stronę domu Tomka. Po chwili byłyśmy na miejscu. Kilkakrotnie wcisnęłam dzwonek . Ala wróciła do szpitala a ja nadal czekałam. Minęło dużo czasu za nim ujrzałam moich przyjaciół. Tomek podszedł do mnie i pocałował, oczywiście odwzajemniłam pocałunek:
-Gdzie to byliście?- spytałam z udawanym smutkiem
-Przepraszam cię, ale uwierz mi, że ci to wynagrodzę- odpowiedział i wbił się w moje usta
Tomek wyjął klucz z kieszeni i włożył do zamka. Drzwi skrzypnęły i ujrzałam wnętrze domu chłopaka. Zdjęłam bluzę i powiesiłam na haczyku. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmowę...
~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale nie miałam jak... Postaram się, żeby posty pojawiały się jakoś regularnie... Pozdrawiam Tulipankowa
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 32- Spotkanie
*Malwina*
Ktoś zapukał do drzwi:
-Hejka córeczko. Co tam u ciebie?-powiedziała cicho moja mama. - Wiem, że mnie nie chcesz widzieć ale ja musiałam, w końcu jesteś moją córką...
Bez niczego mocno przytuliłam mamę, sama nie wiedziałam czemu to zrobiłam... Może i była z tatą Miśki i mnie porwała ale i tak bardzo ją kochałam. Po chwili odsunęłam się od matki:
-Przepraszam cię...- powiedziałam. - Tęskniłam za tobą!
-Miło mi to słyszeć... Ja też bardzo za tobą tęskniłam. Wiesz może zamieszkasz z powrotem zemną? Bez ciebie strasznie tam smutno... Jak chcesz to Tomek też może.... - mówiła.
-Chętnie skorzystam z tej propozycji... A właśnie muszę ci coś powiedzieć- przerwałam.- Będziesz babcią!
Z nieładem powtórnie przytuliłam się do mamy:
-Wiem pewnie teraz sobie pójdziesz, i tym razem jak będę winna.-płakałam
-Coś ty córeczko-mama otarła łzy, które raz po raz spływały po moich policzkach.- Cieszę się z twojego szczęścia, zawsze marzyłam, żeby mieć wnuczkę lub wnuka!...
*Tomek*
Z niecierpliwością czekałem na Miśkę... Za nim przyszła zdążyłem oblecieć do sklepu po ciasto czekoladowe (ulubione Malwy), bo herbatę owocową (ulubioną Miśki) i nutelle... Wróciłem do domu i szybko przygotowałem podwieczorek Gdy Miśka przyszła wszystko już było gotowe...
*Miśka*
Gdy przyszłam Tomek już na mnie czekał. Zdjęłam płaszcz i buty. Chłopak zaprosił mnie do stołu więc posłusznie siadłam. Poczęstowałam się oczywiście moją ulubioną herbatą, Tomek przysunął do mnie laptopa, który trzymał obok i pokazał mi piękny drewniany domek:
-Co to ma być? - spytałam zdziwiona.
-To mój, znaczy mój i Malwy nowy dom!- wykrzyknął.- Chciałbym tu z nią zamieszkać ale nie wiem czy jej się spodoba, a ty jesteś jej najlepszą przyjaciółką, więc pomyślałem, że mi pomożesz wybrać odpowiednie mieszkanie...
-A jak ono wygląda w środku?- powiedziałam
-Zaraz się przekonasz bo właśnie tam chcę cię zaprowadzić... A jak nie ten dom to pokaże ci jeszcze inne, które mi wpadły w oko...
I tak rozpoczęło się nasze poszukiwanie...
Ktoś zapukał do drzwi:
-Hejka córeczko. Co tam u ciebie?-powiedziała cicho moja mama. - Wiem, że mnie nie chcesz widzieć ale ja musiałam, w końcu jesteś moją córką...
Bez niczego mocno przytuliłam mamę, sama nie wiedziałam czemu to zrobiłam... Może i była z tatą Miśki i mnie porwała ale i tak bardzo ją kochałam. Po chwili odsunęłam się od matki:
-Przepraszam cię...- powiedziałam. - Tęskniłam za tobą!
-Miło mi to słyszeć... Ja też bardzo za tobą tęskniłam. Wiesz może zamieszkasz z powrotem zemną? Bez ciebie strasznie tam smutno... Jak chcesz to Tomek też może.... - mówiła.
-Chętnie skorzystam z tej propozycji... A właśnie muszę ci coś powiedzieć- przerwałam.- Będziesz babcią!
Z nieładem powtórnie przytuliłam się do mamy:
-Wiem pewnie teraz sobie pójdziesz, i tym razem jak będę winna.-płakałam
-Coś ty córeczko-mama otarła łzy, które raz po raz spływały po moich policzkach.- Cieszę się z twojego szczęścia, zawsze marzyłam, żeby mieć wnuczkę lub wnuka!...
*Tomek*
Z niecierpliwością czekałem na Miśkę... Za nim przyszła zdążyłem oblecieć do sklepu po ciasto czekoladowe (ulubione Malwy), bo herbatę owocową (ulubioną Miśki) i nutelle... Wróciłem do domu i szybko przygotowałem podwieczorek Gdy Miśka przyszła wszystko już było gotowe...
*Miśka*
Gdy przyszłam Tomek już na mnie czekał. Zdjęłam płaszcz i buty. Chłopak zaprosił mnie do stołu więc posłusznie siadłam. Poczęstowałam się oczywiście moją ulubioną herbatą, Tomek przysunął do mnie laptopa, który trzymał obok i pokazał mi piękny drewniany domek:
-Co to ma być? - spytałam zdziwiona.
-To mój, znaczy mój i Malwy nowy dom!- wykrzyknął.- Chciałbym tu z nią zamieszkać ale nie wiem czy jej się spodoba, a ty jesteś jej najlepszą przyjaciółką, więc pomyślałem, że mi pomożesz wybrać odpowiednie mieszkanie...
-A jak ono wygląda w środku?- powiedziałam
-Zaraz się przekonasz bo właśnie tam chcę cię zaprowadzić... A jak nie ten dom to pokaże ci jeszcze inne, które mi wpadły w oko...
I tak rozpoczęło się nasze poszukiwanie...
piątek, 7 marca 2014
Rozdział 31
*Miśka*
W pokoju stał nie kto inny jak tata:
-Mówiłam ci, żebyś nas zostawił w spokoju!- krzyknęłam
- Wiem ale nie mogłem wytrzymać chcę się pożegnać z mamą wiem, że źle zrobiłem ale ja nadal ją kocham...
- Niech ci będzie zostań mama wróci za godzinę...
Nie miałam sił na niego patrzeć pobiegłam szybko na górę nie pytałam się go nawet czy ma ochotę się czegoś napić niech sobie sam radzi jak taki mądry. Siadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać zadania. Wtedy ktoś do mnie zadzwonił to była Malwa bez wahania odebrałam i usłyszałam głos przyjaciół:
-Hejka Miśka!
-Hejka kochani co porabiacie?- spytałam
-Chcieliśmy cię tylko poinformować, że dzisiaj Malwa wychodzi i może wpadłabyś do mojego domu nas odwiedzić?
-Chętnie to kiedy mam przyjść?- spytałam
-Najlepiej o 16:30- poinformowała mnie Malwina
- Albo... wiesz lepiej przyjdź o 16:00 mam ci coś do powiedzenia...
- Mam nadzieję, że nie zamierzacie mnie obgadywać albo coś- odpowiedziała dziewczyna
-Nie w żadnym wypadku!- odrzekł chłopak
- No to jesteśmy umówieni- rzekłam.- do zobaczenia!- odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
*Malwina*
Nie umiałam sobie wyobrazić tego, że odtąd będzie nas trójka. Przecież ja nawet nie skończyłam szkoły... Mam nadzieję, że Tomek mi pomoże i nie zostanę sama... Dochodziła 16 więc Tomek mnie pożegnał przed wyjściem i jeszcze wykrzyknął:
-Będę po ciebie o 16:20!
Zostałam sama ale nie na długo ktoś mnie odwiedził...
--------------------------------------------------------------
Kto odwiedził Malwę? I o czym Tomek chcę pogadać z Miśką? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale. PS Zdradzę wam, że gdy dojdziemy do końca opowiadań o Malwie, Tomku i Miśce ja razem z Kaśką rozpoczniemy nowe opowiadanie...
W pokoju stał nie kto inny jak tata:
-Mówiłam ci, żebyś nas zostawił w spokoju!- krzyknęłam
- Wiem ale nie mogłem wytrzymać chcę się pożegnać z mamą wiem, że źle zrobiłem ale ja nadal ją kocham...
- Niech ci będzie zostań mama wróci za godzinę...
Nie miałam sił na niego patrzeć pobiegłam szybko na górę nie pytałam się go nawet czy ma ochotę się czegoś napić niech sobie sam radzi jak taki mądry. Siadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać zadania. Wtedy ktoś do mnie zadzwonił to była Malwa bez wahania odebrałam i usłyszałam głos przyjaciół:
-Hejka Miśka!
-Hejka kochani co porabiacie?- spytałam
-Chcieliśmy cię tylko poinformować, że dzisiaj Malwa wychodzi i może wpadłabyś do mojego domu nas odwiedzić?
-Chętnie to kiedy mam przyjść?- spytałam
-Najlepiej o 16:30- poinformowała mnie Malwina
- Albo... wiesz lepiej przyjdź o 16:00 mam ci coś do powiedzenia...
- Mam nadzieję, że nie zamierzacie mnie obgadywać albo coś- odpowiedziała dziewczyna
-Nie w żadnym wypadku!- odrzekł chłopak
- No to jesteśmy umówieni- rzekłam.- do zobaczenia!- odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
*Malwina*
Nie umiałam sobie wyobrazić tego, że odtąd będzie nas trójka. Przecież ja nawet nie skończyłam szkoły... Mam nadzieję, że Tomek mi pomoże i nie zostanę sama... Dochodziła 16 więc Tomek mnie pożegnał przed wyjściem i jeszcze wykrzyknął:
-Będę po ciebie o 16:20!
Zostałam sama ale nie na długo ktoś mnie odwiedził...
--------------------------------------------------------------
Kto odwiedził Malwę? I o czym Tomek chcę pogadać z Miśką? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale. PS Zdradzę wam, że gdy dojdziemy do końca opowiadań o Malwie, Tomku i Miśce ja razem z Kaśką rozpoczniemy nowe opowiadanie...
Rozdział 30
*Malwina*
...W ręce trzymał małe czerwone pudełeczko.. już wiedziałam o co chodzi. Chłopak powoli otworzył pudełeczko, w którym był... pierścionek! Tomek klęknął na kolanie i powiedział:
-Czy ty Malwino Palmowska zostaniesz moją żoną?
Przez chwilę nastała głucha cisza...
*Tomek*
Bardzo się bałem, że odmówi to by było okropne. Z napięciem czekałem co powie, dopiero po chwili usłyszałem jej głos:
-Oczywiście, że zostanę twoją żoną, ale czy nie jesteśmy za młodzi na małżeństwo?
-Zobaczymy...
Uśmiechnąłem się i pocałowałem dziewczynę w usta. Wtedy do sali weszła nie spodziewanie matka Miśki. Spojrzała na pierścionek i na nas i bez namysłu powiedziała:
-Was ani na chwilę nie można zostawić samych! Od razu coś wymyślicie. No dobrze nie przeszkadzam...
-Nie, nie niech pani zostanie!-krzyknęliśmy prawie jednocześnie.
Kobieta zawróciła powolutku i siadła na krześle obok i zapytała:
-No to jak tam u was?
-Dobrze...-Odpowiedziała Malwa.-Czy pani to powie mojej mamie?
-Jeśli nie chcesz to nie mam takiego prawa...-odpowiedziała.
Teraz dopiero do mnie doszło "BĘDĘ OJCEM".
Przypomniało mi się jak to się zaczęło. Jak to było nie dawno. Z moich rozmyśleń oderwał mnie głos mamy Miśki:
-Tomek a coś ty tak zastygnął. Halo?
-Oj, przepraszam zamyśliłem się- odpowiedziałem.-Co mnie ominęło?
-Mówiliśmy o tym, że teraz będziecie musieli to sobie wszystko ustatkować.
-Rozumiem...
Kobieta szybko wstała i udała się do wyjścia:
-Porozmawiajcie sobie na spokojnie -powiedziała i wyszła.
Siadłem bliżej Malwy i rzekłem:
-Kiedy wychodzisz?
-Dzisiaj wieczorem-odpowiedziała....
*Miśka*
Umyłam ręce i wróciłam do kuchni. Hela przygotowała mi tackę do krojenia i kilka pomidorów. Zręcznie kroiłam czerwone owoce. Nie minęło 5 minut jak wszystkie pomidory były obrane. Odniosłam je Heli a sama pobiegłam do salonu gdzie zastałam...
...W ręce trzymał małe czerwone pudełeczko.. już wiedziałam o co chodzi. Chłopak powoli otworzył pudełeczko, w którym był... pierścionek! Tomek klęknął na kolanie i powiedział:
-Czy ty Malwino Palmowska zostaniesz moją żoną?
Przez chwilę nastała głucha cisza...
*Tomek*
Bardzo się bałem, że odmówi to by było okropne. Z napięciem czekałem co powie, dopiero po chwili usłyszałem jej głos:
-Oczywiście, że zostanę twoją żoną, ale czy nie jesteśmy za młodzi na małżeństwo?
-Zobaczymy...
Uśmiechnąłem się i pocałowałem dziewczynę w usta. Wtedy do sali weszła nie spodziewanie matka Miśki. Spojrzała na pierścionek i na nas i bez namysłu powiedziała:
-Was ani na chwilę nie można zostawić samych! Od razu coś wymyślicie. No dobrze nie przeszkadzam...
-Nie, nie niech pani zostanie!-krzyknęliśmy prawie jednocześnie.
Kobieta zawróciła powolutku i siadła na krześle obok i zapytała:
-No to jak tam u was?
-Dobrze...-Odpowiedziała Malwa.-Czy pani to powie mojej mamie?
-Jeśli nie chcesz to nie mam takiego prawa...-odpowiedziała.
Teraz dopiero do mnie doszło "BĘDĘ OJCEM".
Przypomniało mi się jak to się zaczęło. Jak to było nie dawno. Z moich rozmyśleń oderwał mnie głos mamy Miśki:
-Tomek a coś ty tak zastygnął. Halo?
-Oj, przepraszam zamyśliłem się- odpowiedziałem.-Co mnie ominęło?
-Mówiliśmy o tym, że teraz będziecie musieli to sobie wszystko ustatkować.
-Rozumiem...
Kobieta szybko wstała i udała się do wyjścia:
-Porozmawiajcie sobie na spokojnie -powiedziała i wyszła.
Siadłem bliżej Malwy i rzekłem:
-Kiedy wychodzisz?
-Dzisiaj wieczorem-odpowiedziała....
*Miśka*
Umyłam ręce i wróciłam do kuchni. Hela przygotowała mi tackę do krojenia i kilka pomidorów. Zręcznie kroiłam czerwone owoce. Nie minęło 5 minut jak wszystkie pomidory były obrane. Odniosłam je Heli a sama pobiegłam do salonu gdzie zastałam...
piątek, 14 lutego 2014
Rozdział 29
*Tomek*
Nie wiedziałem co się dzieję, spanikowałem. Siedziałem sam na korytarzu bo Miśka musiała wyjść. Sam nie wiem czemu tam zostałem zamiast wrócić do domu, coś mi mówiło, że zaraz coś się wydarzy za chwilę....
*Miśka*
Musiałam wyjść, nie mogłam patrzeć na szpital miałam tego dość co się naprawi to zaraz wszytko inne się burzy. Mama wyszła ze szpitala to teraz na zmianę Malwa... Nie, nie po prostu to jakaś klątwa. Biegłam najszybciej jak mogłam, chciałam się przekonać czy tata mnie posłuchał i wyniósł się z domu. Po kilkunastu minutach byłam już w domu, spojrzałam na zegarek była już 20:37. Zdjęłam bluzkę i buty, i poszam w kierunku kuchni gdzie zastałam Hele:
-Co porabiasz Helu? Może ci w czymś pomóc?
-Ach wiesz może mogłabyś pokroić pomidory? Gdzie to byłaś? Nie widziałaś gdzieś może twojej mamy?-zasypywała mnie pytaniami
- Mama jest w pracy, w szpitalu. Ja też tam byłam, bo moja przyjaciółka tam leży. A za pomidory zaraz się zabiorę, tylko umyję ręce...
*Tomek*
Do sali zawołała mnie mama Miśki.Kiedy tam wszedłem zastałem płaczącą Malwę i zmieszaną lekarkę.
- Co się stało? - spytałem pełen strachu
- Moglibyśmy zostać sami- spytała dziewczyna
Kobieta posłusznie wstała z krzesła i opuściła sale:
-Tomek...- zaczęła- Dobra powiem ci to prosto z mostu. Mianowicie jestem w ciąży, a ty za 9 miesięcy zostaniesz ojcem- dokończyła i wybuchła gorzkim płaczem.
Na chwilę straciłem mowę i nie wiedziałem co zrobić dopiero po dłuższej chwili zapytałem:
-Nie cieszysz się?
-Cieszę się i to bardzo ale ja mam dopiero 17 lat. To wszystko dzieje się za szybko, jakiś rok temu dopiero się poznaliśmy a teraz mamy dziecko, nawet nie jesteśmy małżeństwem- odpowiedziała i znów zaczęła płakać..
*Malwina*
Opowiedziałam o wszystkim Tomkowi i gdy już skończyłam chłopak się zamyślił i po pewnej chwili wybiegł jak oszalały. Dopiero po pewnym czasie wrócił , a w ręce trzymał.........................
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PS. KOMENTARZ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie wiedziałem co się dzieję, spanikowałem. Siedziałem sam na korytarzu bo Miśka musiała wyjść. Sam nie wiem czemu tam zostałem zamiast wrócić do domu, coś mi mówiło, że zaraz coś się wydarzy za chwilę....
*Miśka*
Musiałam wyjść, nie mogłam patrzeć na szpital miałam tego dość co się naprawi to zaraz wszytko inne się burzy. Mama wyszła ze szpitala to teraz na zmianę Malwa... Nie, nie po prostu to jakaś klątwa. Biegłam najszybciej jak mogłam, chciałam się przekonać czy tata mnie posłuchał i wyniósł się z domu. Po kilkunastu minutach byłam już w domu, spojrzałam na zegarek była już 20:37. Zdjęłam bluzkę i buty, i poszam w kierunku kuchni gdzie zastałam Hele:
-Co porabiasz Helu? Może ci w czymś pomóc?
-Ach wiesz może mogłabyś pokroić pomidory? Gdzie to byłaś? Nie widziałaś gdzieś może twojej mamy?-zasypywała mnie pytaniami
- Mama jest w pracy, w szpitalu. Ja też tam byłam, bo moja przyjaciółka tam leży. A za pomidory zaraz się zabiorę, tylko umyję ręce...
*Tomek*
Do sali zawołała mnie mama Miśki.Kiedy tam wszedłem zastałem płaczącą Malwę i zmieszaną lekarkę.
- Co się stało? - spytałem pełen strachu
- Moglibyśmy zostać sami- spytała dziewczyna
Kobieta posłusznie wstała z krzesła i opuściła sale:
-Tomek...- zaczęła- Dobra powiem ci to prosto z mostu. Mianowicie jestem w ciąży, a ty za 9 miesięcy zostaniesz ojcem- dokończyła i wybuchła gorzkim płaczem.
Na chwilę straciłem mowę i nie wiedziałem co zrobić dopiero po dłuższej chwili zapytałem:
-Nie cieszysz się?
-Cieszę się i to bardzo ale ja mam dopiero 17 lat. To wszystko dzieje się za szybko, jakiś rok temu dopiero się poznaliśmy a teraz mamy dziecko, nawet nie jesteśmy małżeństwem- odpowiedziała i znów zaczęła płakać..
*Malwina*
Opowiedziałam o wszystkim Tomkowi i gdy już skończyłam chłopak się zamyślił i po pewnej chwili wybiegł jak oszalały. Dopiero po pewnym czasie wrócił , a w ręce trzymał.........................
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PS. KOMENTARZ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
piątek, 31 stycznia 2014
Rozdzial 28
* Miśka*
W drzwiach stał tata, chyba był pijany i powiedział:
- Co tu robisz?
-Mieszkam- odparłam i już miałam zamknąć drzwi gdy wtedy się obudziłam na stole leżało puste pudełko pizzy. Wstałam ociężale i pokierowałam się do kuchni by wyrzucić puste pudełko. Gdy dotarłam na miejsce prawie nie zemdlałam przy stole jak gdyby nigdy nic siedział tam mój tata. Na mój widok spuścił głowę i szybko wstał z krzesła. Ubrany był w stare jeansy i białą potarganą koszulkę:
-Ja cię....
-Nawet nie kończ, wynoś się stąd póki nie ma mamy...
Nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał:
-Posłuchaj mnie wiem, że po tym co zrobiłem nie przebaczysz mi tak samo jak twoja mama ale proszę daj mi przynajmniej to wytłumaczyć. Kilka słów daj szanse i zniknę z waszego życia raz na zawsze...
Żal mi się zrobiło bo w końcu to mój tata ale wzięłam się w garść przypomniałam sobie wszystko co zrobił Malwie:
-No dobra mów-stwierdziłam w końcu-byle szybko mama zaraz wraca.
-To była chwila słabości myślałem, że kocham tą kobietę. Więzienie dało mi do zrozumienia, ze tak nie jest... chciałem jej to powiedzieć, ona też chyba o tym myślała... ale do rzeczy zerwałem z nią. Dałem jej do zrozumienia, iż to jest skończone. Jak na zawołanie ktoś zadzwonił na moją komórkę:
-Pewnie mama- pomyślałam w duchu
Niestety się myliłam była to Malwa:
-Hejka! Co tam?
-Hejcia! Gdyby nie to, że jestem w szpitalu to wszystko okey.
-Ja to w szpitalu?
-To długa historia.. nie ważne
-Ważne gadaj i to natychmiast albo nie lepiej ja do ciebie przyjdę! Nie ruszaj się nigdzie!
-Ruszać się? Chyba w twoich snach! Nie dam nawet rady się stąd ruszyć.
-No dobra nie ważne... cześć zaraz będę!
-Kto to był- usłyszałam głos za sobą.
-Nie ważne, muszę iść tobie też to radzę...-przerwałam na chwilę- a co do twoich przeprosin zastanowię się... ZASTANOWIMY SIĘ! ....
*Malwina*
Od razu po wyjściu matki zadzwoniłam do Miśki i Tomka. Tomek już po trzech sygnałach odebrał telefon:
-Hejka Malwina!
-Cześć Tomek! Gdzie jesteś? Tęsknie.
-Właśnie stoję przed drzwiami do twojej sali, drzwi się otwarły a w drzwiach stał nie kto inny jak Tomek:
-Cześć Tomek!
-Część Malwa! Jak się czujesz? Przepraszam, że wczoraj nie zostałem ale no wiesz... musiałem wrócić do domu...
-Wszystko mnie boli ale jak tu jesteś to od razu lepiej się czuje. Spokojnie, nie martw się rozumiem.
Drzwi znowu się tworzyły a w nich stała Miśka:
-No to jesteśmy w komplecie- stwierdziła koleżanka
-To prawda!-odparł Tomek i wybuchnął śmiechem.
-No ale do rzeczy, Malwa mów wszystko z szczegółami...
-No to poszliśmy z Tomkiem nad Jeziorko no i mieliśmy przechodzić przez mostek, lecz wtedy stało się coś nieoczekiwanego przepora przez wodę pękła a my wpadliśmy do wody, nic więcej nie pamiętam...
-To może ja dokończę-odpowiedział chłopak- Obydwoje byliśmy pod wodą ja spokojnie zdołałem wypłynąć na powierzchnie niestety Malwa zaczepiła się o jakiś korzeń znaczy jej sukienka...
- No i co było dalej?- spytała Miśka
-Daj dokończyć odrzekł przyjaciel- bez namysłu skoczyłem do wody i spróbowałem cię wyciągnąć niestety nie udało mi się to i musiałem no wiecie tak jakby zdjąć z niej sukienkę... nie było innej możliwości. Na brzegu założyłem na ciebie moją kurtkę i pobiegłem do szpitala, byłaś przez dłuższy czas w śpiączce i dalej już ty wiesz.-dokończył
-Wow! Zaryzykowałeś swoje życie, żeby mnie uratować.-krzyknęłam
-To nic takiego- nasze usta się niebezpiecznie zbliżały:
-Blee- krzyknęła przyjaciółka
-Co?- spytaliśmy prawie jednocześnie:
-Nie rozczulać mi się tu tak!- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem:
-Zamknij oczy!-stwierdził chłopak po krótkim namyśle
-Nie-odkrzyknęła.
-No trudno.
Tomek przysunął się do mnie i musnął delikatnie moje wargi, znów rozległo się głośne "ble":
-Mówiłem ci, żebyś zamknęła oczy!
Ten pocałunek przypomniał mi ostatnie wydarzenia. Zawróciło mi się w głowie a po chwili dołączyły wymioty. Przyjaciele spytali:
-Co jest Malwa?
-Nie dobrze mi!-stwierdziłam trzymając się za brzuch
-Idę po pielęgniarkę zostańcie tu!- odpowiedział mój chłopak.
Po niecałej minucie do sali wrócił Tomek a za nim mama Miśki i jakiś inny lekarz:
-Musicie stąd wyjść, potrzebujemy chwili spokoju.
Koledzy wyszli z sali to samo uczynił lekarz, który przyszedł tu z mamą Miśki:
-Co jest słońce?- Spytała kobieta
-Źle się czuje, kręci mi się w głowie i jest mi trochę niedobrze.
-Musimy cię zabrać na badania i to szybko!... CDN.
----------------------------
Jeśli chcecie się dowiedzieć co stało się z Malwą odwiedzajcie nas codziennie i sprawdzajcie czy nie ma nowych rozdziałów.
PS Przepraszamy za tak długą przerwę w pisaniu postaramy się wam to jakoś wynagrodzić :-* Buźki Tulipankowa I Kasia!
W drzwiach stał tata, chyba był pijany i powiedział:
- Co tu robisz?
-Mieszkam- odparłam i już miałam zamknąć drzwi gdy wtedy się obudziłam na stole leżało puste pudełko pizzy. Wstałam ociężale i pokierowałam się do kuchni by wyrzucić puste pudełko. Gdy dotarłam na miejsce prawie nie zemdlałam przy stole jak gdyby nigdy nic siedział tam mój tata. Na mój widok spuścił głowę i szybko wstał z krzesła. Ubrany był w stare jeansy i białą potarganą koszulkę:
-Ja cię....
-Nawet nie kończ, wynoś się stąd póki nie ma mamy...
Nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał:
-Posłuchaj mnie wiem, że po tym co zrobiłem nie przebaczysz mi tak samo jak twoja mama ale proszę daj mi przynajmniej to wytłumaczyć. Kilka słów daj szanse i zniknę z waszego życia raz na zawsze...
Żal mi się zrobiło bo w końcu to mój tata ale wzięłam się w garść przypomniałam sobie wszystko co zrobił Malwie:
-No dobra mów-stwierdziłam w końcu-byle szybko mama zaraz wraca.
-To była chwila słabości myślałem, że kocham tą kobietę. Więzienie dało mi do zrozumienia, ze tak nie jest... chciałem jej to powiedzieć, ona też chyba o tym myślała... ale do rzeczy zerwałem z nią. Dałem jej do zrozumienia, iż to jest skończone. Jak na zawołanie ktoś zadzwonił na moją komórkę:
-Pewnie mama- pomyślałam w duchu
Niestety się myliłam była to Malwa:
-Hejka! Co tam?
-Hejcia! Gdyby nie to, że jestem w szpitalu to wszystko okey.
-Ja to w szpitalu?
-To długa historia.. nie ważne
-Ważne gadaj i to natychmiast albo nie lepiej ja do ciebie przyjdę! Nie ruszaj się nigdzie!
-Ruszać się? Chyba w twoich snach! Nie dam nawet rady się stąd ruszyć.
-No dobra nie ważne... cześć zaraz będę!
-Kto to był- usłyszałam głos za sobą.
-Nie ważne, muszę iść tobie też to radzę...-przerwałam na chwilę- a co do twoich przeprosin zastanowię się... ZASTANOWIMY SIĘ! ....
*Malwina*
Od razu po wyjściu matki zadzwoniłam do Miśki i Tomka. Tomek już po trzech sygnałach odebrał telefon:
-Hejka Malwina!
-Cześć Tomek! Gdzie jesteś? Tęsknie.
-Właśnie stoję przed drzwiami do twojej sali, drzwi się otwarły a w drzwiach stał nie kto inny jak Tomek:
-Cześć Tomek!
-Część Malwa! Jak się czujesz? Przepraszam, że wczoraj nie zostałem ale no wiesz... musiałem wrócić do domu...
-Wszystko mnie boli ale jak tu jesteś to od razu lepiej się czuje. Spokojnie, nie martw się rozumiem.
Drzwi znowu się tworzyły a w nich stała Miśka:
-No to jesteśmy w komplecie- stwierdziła koleżanka
-To prawda!-odparł Tomek i wybuchnął śmiechem.
-No ale do rzeczy, Malwa mów wszystko z szczegółami...
-No to poszliśmy z Tomkiem nad Jeziorko no i mieliśmy przechodzić przez mostek, lecz wtedy stało się coś nieoczekiwanego przepora przez wodę pękła a my wpadliśmy do wody, nic więcej nie pamiętam...
-To może ja dokończę-odpowiedział chłopak- Obydwoje byliśmy pod wodą ja spokojnie zdołałem wypłynąć na powierzchnie niestety Malwa zaczepiła się o jakiś korzeń znaczy jej sukienka...
- No i co było dalej?- spytała Miśka
-Daj dokończyć odrzekł przyjaciel- bez namysłu skoczyłem do wody i spróbowałem cię wyciągnąć niestety nie udało mi się to i musiałem no wiecie tak jakby zdjąć z niej sukienkę... nie było innej możliwości. Na brzegu założyłem na ciebie moją kurtkę i pobiegłem do szpitala, byłaś przez dłuższy czas w śpiączce i dalej już ty wiesz.-dokończył
-Wow! Zaryzykowałeś swoje życie, żeby mnie uratować.-krzyknęłam
-To nic takiego- nasze usta się niebezpiecznie zbliżały:
-Blee- krzyknęła przyjaciółka
-Co?- spytaliśmy prawie jednocześnie:
-Nie rozczulać mi się tu tak!- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem:
-Zamknij oczy!-stwierdził chłopak po krótkim namyśle
-Nie-odkrzyknęła.
-No trudno.
Tomek przysunął się do mnie i musnął delikatnie moje wargi, znów rozległo się głośne "ble":
-Mówiłem ci, żebyś zamknęła oczy!
Ten pocałunek przypomniał mi ostatnie wydarzenia. Zawróciło mi się w głowie a po chwili dołączyły wymioty. Przyjaciele spytali:
-Co jest Malwa?
-Nie dobrze mi!-stwierdziłam trzymając się za brzuch
-Idę po pielęgniarkę zostańcie tu!- odpowiedział mój chłopak.
Po niecałej minucie do sali wrócił Tomek a za nim mama Miśki i jakiś inny lekarz:
-Musicie stąd wyjść, potrzebujemy chwili spokoju.
Koledzy wyszli z sali to samo uczynił lekarz, który przyszedł tu z mamą Miśki:
-Co jest słońce?- Spytała kobieta
-Źle się czuje, kręci mi się w głowie i jest mi trochę niedobrze.
-Musimy cię zabrać na badania i to szybko!... CDN.
----------------------------
Jeśli chcecie się dowiedzieć co stało się z Malwą odwiedzajcie nas codziennie i sprawdzajcie czy nie ma nowych rozdziałów.
PS Przepraszamy za tak długą przerwę w pisaniu postaramy się wam to jakoś wynagrodzić :-* Buźki Tulipankowa I Kasia!
czwartek, 16 stycznia 2014
Rozdział 27
*Malwina*
Do sali weszła pielęgniarka i oznajmiła:
-Ja na zastrzyk.
W duchu się wystraszyłam gdyż od zawsze miałam skryty lęk przed igłami.
-Widzę, że się trochę pani boi...- odpowiedziała- Nie ma czego, niech pani pomyśli o czymś przyjemnym.
Skąd on wie, że się boje? Ale nie miałam czasu na wyjaśnienia. Zamknęłam oczy i pomyślałam o tacie, Tomku, Miśce o moich ukochanych zwierzętach, których tak bardzo zawsze pragnęłam:
-Już- stwierdziła lekarka
To tak szybko? Nawet nie poczułam- te słowa chodziły mi po głowie, lecz bałam się ich powiedzieć na głos.
-Dzięki...
-Nie musi pani dziękować mój obowiązek. Potrzebuje czegoś pani?
-Przepraszam niech pani do mnie nie mówi "pani" to stresujące. Jestem Malwina, Malwina Palmowska. W skrócie Malwa.
-Miło mi ja jestem Ala Majewska!- powiedziała pielęgniarka.
Ala miała długie brązowe włosy z różowymi pasemkami, które podkreślały brązowe oczy.
Dziewczyna wyszła z sali i zostałam sama. Samiusieńka jak palec, lecz wtedy drzwi się otworzyły a w nich stał/stała...
*Tomek*
Wróciłem do domu, mama siedziała w fotelu i oglądała "telenowele". Koło niej stał stosik chusteczek. Mama wyglądała mizernie, spuchnięte od płaczu oczy i czerwony nos. Potargany kołnierzyk u koszuli i zielone kapcie. Nie mogłem na to patrzeć powoli wycofałem się do kuchni gdzie zacząłem przygotowywać spóźnione śniadanie. Postawiłem wszystko na jakąś lekką sałatkę. Obrałem i pokroiłem warzywa, dodałem szczyptę przypraw i wszystko przypieczętowałem sosem do sałatek. Po kilku minutach mogłem już podziwiać swoje dzieło. Nałożyłem małe porcje na talerzyki, zgarnąłem sztućce z szuflady i udałem się do salonu. Po drodze zawołałem ojca i razem zasiedliśmy do jedzenia. Widać, że matka była głodna już po chwili na jej talerzu nic nie zostało. Dołożyłem jej sałatki, która też znikła po kilku minutach. Gdy już zjedliśmy całe śniadanie. Pomogłem ojcu posprzątać po posiłku i ile miałem sil w nogach pognałem do pokoju szybko napisałem zadanie oraz przebrałem się w coś luźniejszego. Chwyciłem plecak, który wisiał na wieszaku i zbiegłem na dół. Spakowałem do plecaka jabłka i butelkę z sokiem malinowym. Uznałem, że będą najlepsze dla Malwy. Pożegnałem rodzinę i wybiegłem z domu do szpitala.
szpital
W budynku znów zastałem matkę Miśki, grzecznie się przywitałem i spytałem:
-Co jest z Malwą?
-Malwa wczoraj po twoim wyjściu się obudziła, jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. A po za tym przejęłam kurs nad Malwiną. Jestem jej tak jakby lekarzem.
*Miśka*
Wyszłam powolnym krokiem z kościoła i udałam się do domu. W mieszkaniu nadal nikogo nie było zbliżało się wielkimi krokami popołudnie. Byłam bardzo głodna, niestety nigdy nie byłam dobra w gotowaniu. Nawet moja babcia przyznała rację... Wolę nikogo nie otruć, mama dopiero co wróciła z szpitala. Głód co raz bardziej mi dokuczał w końcu nie wytrzymałam i zadzwoniłam do pizzerii. Zawsze jest pora na Pizze, już na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem. Przez ten czas kiedy trwała dostawa pizzy siadłam przed laptopem i sprawdzałam różne stronki. W końcu trafiłam na jakiś chat poznałam tam jedną dziewczynę z mojej klasy. Bez namysłu wysłałam do niej wiadomość "Hejka widzę, że jesteś z Piwnicznej tak samo jak ja. Jesteś może z mojej klasy?" Już po chwili otrzymałam odpowiedzieć "Cześć, tak jestem Piwnicznej. Nazywam się Jula" Rozmawiałybyśmy jeszcze tak długo gdyby nie ten okropny dostawca. Wyjęłam pieniądze z portmonetki i dałam mężczyźnie. Zamknęłam drzwi za mężczyzną i wróciłam do poprzedniej czynności. Nie wiedząc kiedy zniknęły już dwa kawałki. Ktoś znowu zapukał do drzwi jednak to nie był już dostawca pizzy.
--------------
Kto przyszedł do Miśki? Dowiecie się w następnym rozdziale. Żeby was zachęcić 1 komentarz --> następny rozdział ;-)
Do sali weszła pielęgniarka i oznajmiła:
-Ja na zastrzyk.
W duchu się wystraszyłam gdyż od zawsze miałam skryty lęk przed igłami.
-Widzę, że się trochę pani boi...- odpowiedziała- Nie ma czego, niech pani pomyśli o czymś przyjemnym.
Skąd on wie, że się boje? Ale nie miałam czasu na wyjaśnienia. Zamknęłam oczy i pomyślałam o tacie, Tomku, Miśce o moich ukochanych zwierzętach, których tak bardzo zawsze pragnęłam:
-Już- stwierdziła lekarka
To tak szybko? Nawet nie poczułam- te słowa chodziły mi po głowie, lecz bałam się ich powiedzieć na głos.
-Dzięki...
-Nie musi pani dziękować mój obowiązek. Potrzebuje czegoś pani?
-Przepraszam niech pani do mnie nie mówi "pani" to stresujące. Jestem Malwina, Malwina Palmowska. W skrócie Malwa.
-Miło mi ja jestem Ala Majewska!- powiedziała pielęgniarka.
Ala miała długie brązowe włosy z różowymi pasemkami, które podkreślały brązowe oczy.
Dziewczyna wyszła z sali i zostałam sama. Samiusieńka jak palec, lecz wtedy drzwi się otworzyły a w nich stał/stała...
*Tomek*
Wróciłem do domu, mama siedziała w fotelu i oglądała "telenowele". Koło niej stał stosik chusteczek. Mama wyglądała mizernie, spuchnięte od płaczu oczy i czerwony nos. Potargany kołnierzyk u koszuli i zielone kapcie. Nie mogłem na to patrzeć powoli wycofałem się do kuchni gdzie zacząłem przygotowywać spóźnione śniadanie. Postawiłem wszystko na jakąś lekką sałatkę. Obrałem i pokroiłem warzywa, dodałem szczyptę przypraw i wszystko przypieczętowałem sosem do sałatek. Po kilku minutach mogłem już podziwiać swoje dzieło. Nałożyłem małe porcje na talerzyki, zgarnąłem sztućce z szuflady i udałem się do salonu. Po drodze zawołałem ojca i razem zasiedliśmy do jedzenia. Widać, że matka była głodna już po chwili na jej talerzu nic nie zostało. Dołożyłem jej sałatki, która też znikła po kilku minutach. Gdy już zjedliśmy całe śniadanie. Pomogłem ojcu posprzątać po posiłku i ile miałem sil w nogach pognałem do pokoju szybko napisałem zadanie oraz przebrałem się w coś luźniejszego. Chwyciłem plecak, który wisiał na wieszaku i zbiegłem na dół. Spakowałem do plecaka jabłka i butelkę z sokiem malinowym. Uznałem, że będą najlepsze dla Malwy. Pożegnałem rodzinę i wybiegłem z domu do szpitala.
szpital
W budynku znów zastałem matkę Miśki, grzecznie się przywitałem i spytałem:
-Co jest z Malwą?
-Malwa wczoraj po twoim wyjściu się obudziła, jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. A po za tym przejęłam kurs nad Malwiną. Jestem jej tak jakby lekarzem.
*Miśka*
Wyszłam powolnym krokiem z kościoła i udałam się do domu. W mieszkaniu nadal nikogo nie było zbliżało się wielkimi krokami popołudnie. Byłam bardzo głodna, niestety nigdy nie byłam dobra w gotowaniu. Nawet moja babcia przyznała rację... Wolę nikogo nie otruć, mama dopiero co wróciła z szpitala. Głód co raz bardziej mi dokuczał w końcu nie wytrzymałam i zadzwoniłam do pizzerii. Zawsze jest pora na Pizze, już na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem. Przez ten czas kiedy trwała dostawa pizzy siadłam przed laptopem i sprawdzałam różne stronki. W końcu trafiłam na jakiś chat poznałam tam jedną dziewczynę z mojej klasy. Bez namysłu wysłałam do niej wiadomość "Hejka widzę, że jesteś z Piwnicznej tak samo jak ja. Jesteś może z mojej klasy?" Już po chwili otrzymałam odpowiedzieć "Cześć, tak jestem Piwnicznej. Nazywam się Jula" Rozmawiałybyśmy jeszcze tak długo gdyby nie ten okropny dostawca. Wyjęłam pieniądze z portmonetki i dałam mężczyźnie. Zamknęłam drzwi za mężczyzną i wróciłam do poprzedniej czynności. Nie wiedząc kiedy zniknęły już dwa kawałki. Ktoś znowu zapukał do drzwi jednak to nie był już dostawca pizzy.
--------------
Kto przyszedł do Miśki? Dowiecie się w następnym rozdziale. Żeby was zachęcić 1 komentarz --> następny rozdział ;-)
środa, 15 stycznia 2014
Rozdział 26
*Miśka*
Wstałam pełna energii, wyskoczyłam z łóżka i sprawdziłam kalendarz. Dzisiaj niedziela- pomyślałam w duchu. Wyciągnęłam z szafy barwną sukienkę i pobiegłam do łazienki. Była wolna, więc szybkim ruchem zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do kabiny. Po moim ciele spływały orzeźwiające krople wody. Zakręciłam korek , "odziałam się" w sukienkę i zeszłam na dół. Zamiast mamy znalazłam niebieską karteczkę, na której napisane było " Droga Misiu, nie mogłam wytrzymać w domu myśląc, że w szpitalu czekają na mnie pacjenci. Śniadanie masz w kuchni, odgrzej sobie i idź do kościoła na 10:00. Buźki mama!
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pomaszerowałam do kuchni i tak jak było napisane na blacie stał stos naleśników...
*Malwina*
Ha, czyli to mój lekarz. Mężczyzna zasypywał mnie tysiącami pytań, od których aż mnie rozbolała głowa. Miałam ochotę przewrócić się na drugi bok żeby zrozumiał, że nie mam siły do jego gadaniny. Niestety utrudniały mi to zadanie wszystkie te kabelki. Czemu zamiast tego gościa nie może tu stać np: Tomek? Gdzie on w ogóle jest? Nic nie pamiętam, kompletna pustka!
*Tomek*
Chciałbym zostać z Malwą na dłużej niestety muszę wrócić matka czeka, ojciec pewnie też. Jutro znów wrócę do szpitala, lekarze na pewno będą wiedzieć więcej niż dzisiaj.Wszedłem powoli do domu. To co ujrzałem było szokujące, matka płakała w niebo głosy a tata bezsilnie próbował ją uspokoić. Zapukałem w framugę drzwi i ostrożnie udałem się w kierunku rodziców zapytałem cicho:
-Co jest?
-Matka sama ci wytłumaczy-odrzekł ojciec i wyszedł z pokoju skierowałem pytające spojrzenie w kierunku mamy:
-Bo wiesz ja... to wszystko moja wina!-krzyknęła-To przez zemnie Malwa jest w szpitalu! Czemu ja kazałam tam pójść?
-Mamo to nie twoja wina, nie osądzaj się tak. Stało się jak stało ale teraz nie naprawimy możemy mieć dobrą nadzieję, że Malwa z tego wyjdzie-odpowiedziałem jednym tchem.
Poszedłem w kierunku kuchni, otworzyłem lodówkę. Była pusta, nie było tam nic oprócz dżemu:
-Mamo idę do sklepu!
-Przepraszam cię, zapomniałam kompletnie o zakupach zostań ja pójdę...
-Nie mamo ja pójdę a ty idź się połóż. Mam wszystko pod kontrolą-odparłem
Zakupiłem marchewkę, pietruszkę, cebule, szynkę, ser, szczypiorek, wodę mineralną, kawę, herbatę, masło, chleb, jabłka, sos do sałatek i jajka. Całe zakupy wepchnąłem do reklamówki i powlokłem się do wyjścia. Wychodząc ujrzałem biegnącą Miśkę zawołałem do niej, lecz była za daleko.
*Miśka*
Słyszałam jak ktoś wołał moje imię ale nie miałam czasu się zatrzymać. Biegłam przed siebie, już po chwili stałam przed kościołem.Poprawiłam jeszcze żakiecik i weszłam do środka. Z zaciekawieniem słuchałam ewangelii i kazania.
-----------------------
Jeśli chcecie wiedzieć jak to wszystko się potoczy piszcie komentarze! Pozdrowionka ;-)
Wstałam pełna energii, wyskoczyłam z łóżka i sprawdziłam kalendarz. Dzisiaj niedziela- pomyślałam w duchu. Wyciągnęłam z szafy barwną sukienkę i pobiegłam do łazienki. Była wolna, więc szybkim ruchem zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do kabiny. Po moim ciele spływały orzeźwiające krople wody. Zakręciłam korek , "odziałam się" w sukienkę i zeszłam na dół. Zamiast mamy znalazłam niebieską karteczkę, na której napisane było " Droga Misiu, nie mogłam wytrzymać w domu myśląc, że w szpitalu czekają na mnie pacjenci. Śniadanie masz w kuchni, odgrzej sobie i idź do kościoła na 10:00. Buźki mama!
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pomaszerowałam do kuchni i tak jak było napisane na blacie stał stos naleśników...
*Malwina*
Ha, czyli to mój lekarz. Mężczyzna zasypywał mnie tysiącami pytań, od których aż mnie rozbolała głowa. Miałam ochotę przewrócić się na drugi bok żeby zrozumiał, że nie mam siły do jego gadaniny. Niestety utrudniały mi to zadanie wszystkie te kabelki. Czemu zamiast tego gościa nie może tu stać np: Tomek? Gdzie on w ogóle jest? Nic nie pamiętam, kompletna pustka!
*Tomek*
Chciałbym zostać z Malwą na dłużej niestety muszę wrócić matka czeka, ojciec pewnie też. Jutro znów wrócę do szpitala, lekarze na pewno będą wiedzieć więcej niż dzisiaj.Wszedłem powoli do domu. To co ujrzałem było szokujące, matka płakała w niebo głosy a tata bezsilnie próbował ją uspokoić. Zapukałem w framugę drzwi i ostrożnie udałem się w kierunku rodziców zapytałem cicho:
-Co jest?
-Matka sama ci wytłumaczy-odrzekł ojciec i wyszedł z pokoju skierowałem pytające spojrzenie w kierunku mamy:
-Bo wiesz ja... to wszystko moja wina!-krzyknęła-To przez zemnie Malwa jest w szpitalu! Czemu ja kazałam tam pójść?
-Mamo to nie twoja wina, nie osądzaj się tak. Stało się jak stało ale teraz nie naprawimy możemy mieć dobrą nadzieję, że Malwa z tego wyjdzie-odpowiedziałem jednym tchem.
Poszedłem w kierunku kuchni, otworzyłem lodówkę. Była pusta, nie było tam nic oprócz dżemu:
-Mamo idę do sklepu!
-Przepraszam cię, zapomniałam kompletnie o zakupach zostań ja pójdę...
-Nie mamo ja pójdę a ty idź się połóż. Mam wszystko pod kontrolą-odparłem
Zakupiłem marchewkę, pietruszkę, cebule, szynkę, ser, szczypiorek, wodę mineralną, kawę, herbatę, masło, chleb, jabłka, sos do sałatek i jajka. Całe zakupy wepchnąłem do reklamówki i powlokłem się do wyjścia. Wychodząc ujrzałem biegnącą Miśkę zawołałem do niej, lecz była za daleko.
*Miśka*
Słyszałam jak ktoś wołał moje imię ale nie miałam czasu się zatrzymać. Biegłam przed siebie, już po chwili stałam przed kościołem.Poprawiłam jeszcze żakiecik i weszłam do środka. Z zaciekawieniem słuchałam ewangelii i kazania.
-----------------------
Jeśli chcecie wiedzieć jak to wszystko się potoczy piszcie komentarze! Pozdrowionka ;-)
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Rozdział 25
*Tomek*
Lekarka stwierdziła:
-Witam nazywam się Margaret Stell i pochodzę z Portugalii ale do rzeczy, pani Malwina Palmowska ma dużą ilość wody w płucach. Potrzebny jej będzie teraz spokój i odpoczynek. Zostawimy ją na badaniach...
-Przepraszam. Ile te badania będą trwały?-spytałem
-Dokładnie nie wiemy ale podejrzewam, że kilka tygodni-odpowiedziała-A teraz przepraszam ale muszę wrócić do pacjentów- i odeszła.
Spojrzałem przez okno do salki. Bałem się, że już jej nigdy nie zobaczę. Dopiero teraz poczułem, że jestem głodny. Szybkim krokiem poszedłem w stronę bufetu. Zamówiłem sobie drożdżówkę i sok pomarańczowy. Poszedłem w kierunku wolnego stolika już miałem usiąść gdy zauważyłem, że w sąsiednim stoliku siedzi matka Miśki. Przywitałem się najmilej jak umiałem:
-Dzień dobry pani Urszulo!-podałem kobiecie rękę- Już pani wróciła do pracy?
-O siadaj Tomek-posłusznie usiadłem obok-Strasznie się nudziłam w domu więc postanowiłam wcześniej wrócić do pracy.
Rozmawialiśmy o wielu tematach. Pani Ula obiecała zaglądnąć od czasu do czasu do Malwy. Pożegnałem się z matką Miśki i odszedłem do sali gdzie leżała Malwa. Ostatni raz spojrzałem przez okno i wróciłem do domu.
*Ula Witkowska*
Bardzo się zmartwiłam gdy Tomek mi powiedział, że Malwa jest w szpitalu. Od razu gdy Tomek wyszedł udałam się do pomieszczenia gdzie zatrzymana została zatrzymana. Wchodząc tam pokazałam lekarce, która tam była, że może już wyjść. Przypomniały mi się dni kiedy to ja leżałam w łóżku a Malwa razem z Miśką mnie odwiedzały. Czułam się dziwnie, tak jakby zamieniłyśmy się rolami.Lekko się uśmiechnęłam, dziewczyna leżała tak nieprzytomna gdy wtedy stało się coś niepodziewanego. Malwina otworzyła powoli oczy. Powiedziałam do niej cicho:
-Spokojnie Malwina, leż zaraz do ciebie wróce- odwróciłam się i już miałam wychodzić gdy dziewczyna powiedziała ochrypłym głosem:
Niech pani zostanie, w końcu pani też jest lekarzem. Prawda?
-Prawda jestem lekarzem... ale twoim lekarzem jest pan Piotrek. Ja nic nie mogę zrobić. Ale do rzeczy słyszałam wszystko od Tomka. Wiem co się stało, Tomek to dobry chłopak dobrze, że jesteście razem. Jeszcze chwila i mogłabyś(...)- przypomniałam sobie o dobrych manierach- przepraszam muszę iść później jeszcze do ciebię zaglądnę.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do Piotrka aby opowiedzieć mu o stanie jego pacjentki. Opowiedziałam o wszystkim Piotrowi, na koniec spytałam się mężczyzny:
-Wiem, że to głupie pytanie ale czy możemy zamienić się pacjentami?-popatrzyłam na jego wyraz twarzy i kontynuowałam-Ja mogę wymienić na przykład tego Marka Stalskiego na Malwinę Palmowską...
-No wiesz... jak bardzo chcesz to możemy się zamienić, niestety zaraz zaraz mam dyżur możesz pójść sama do szefa aby mu o tym powiedzieć- spytał
Pokiwałam tylko głową na znak, iż się zgadzam i pomaszerowałam do pokoju dyrektora. Teraz będzie najtrudniejszy etap "przekonanie dyrektora, że dam radę".
*Laura Wiśniowska*
Bardzo żal mi było Malwiny, mam poczucie winy to ja kazałam im iść na te cholerne jeziorko. Jak na wezwanie do domu wrócił Marek. Mężczyzna podszedł do mnie i pocałował w policzek, chyba się domyślił gdyż spytał:
-Co tam kotku?
-A wiesz... nie ważne-stwierdziłam
-Ważne, mów szybko!-odparł
-No więc, pamiętasz Malwinę?- mąż tyko przytaknął głową- no więc jak wrócili z tej wycieczki do pomyślałam, że dobrze będzie jak pójdą sobie na te jeziorko "Zacisze Słowika" no i tam załamał się pod nimi mostek i...- przerwałam- no i teraz Malwa jest w szpitalu! To wszystko prze zemnie!-wybuchłam płaczem
Marek próbował mnie uspokoić, niestety co chwilę znowu zaczynałam pogrążać się w smutku a po policzkach spływać łzy.
*Malwina*
Czułam się taka bezwładna, chciałam wstać i wyjść. Niestety z każdym moim ruchem maszynka, do której byłam podpięta popiskiwała. Od wyjścia pani Uli minęło kilka minut dopiero po jakimś czasie drzwi ponownie się otworzyły niestety zamiast matki Miśki ujrzałam jakiegoś lekarza około 35 lat. Z ciemnymi włosami, które tylko dodawały uroku zielonym oczom. Mężczyzna spytał się swoim ciężkim głosem:
-Dzień dobry, mam na imię Piotr... Piotr Filiński i jestem twoim obecnym lekarzem.
Lekarka stwierdziła:
-Witam nazywam się Margaret Stell i pochodzę z Portugalii ale do rzeczy, pani Malwina Palmowska ma dużą ilość wody w płucach. Potrzebny jej będzie teraz spokój i odpoczynek. Zostawimy ją na badaniach...
-Przepraszam. Ile te badania będą trwały?-spytałem
-Dokładnie nie wiemy ale podejrzewam, że kilka tygodni-odpowiedziała-A teraz przepraszam ale muszę wrócić do pacjentów- i odeszła.
Spojrzałem przez okno do salki. Bałem się, że już jej nigdy nie zobaczę. Dopiero teraz poczułem, że jestem głodny. Szybkim krokiem poszedłem w stronę bufetu. Zamówiłem sobie drożdżówkę i sok pomarańczowy. Poszedłem w kierunku wolnego stolika już miałem usiąść gdy zauważyłem, że w sąsiednim stoliku siedzi matka Miśki. Przywitałem się najmilej jak umiałem:
-Dzień dobry pani Urszulo!-podałem kobiecie rękę- Już pani wróciła do pracy?
-O siadaj Tomek-posłusznie usiadłem obok-Strasznie się nudziłam w domu więc postanowiłam wcześniej wrócić do pracy.
Rozmawialiśmy o wielu tematach. Pani Ula obiecała zaglądnąć od czasu do czasu do Malwy. Pożegnałem się z matką Miśki i odszedłem do sali gdzie leżała Malwa. Ostatni raz spojrzałem przez okno i wróciłem do domu.
*Ula Witkowska*
Bardzo się zmartwiłam gdy Tomek mi powiedział, że Malwa jest w szpitalu. Od razu gdy Tomek wyszedł udałam się do pomieszczenia gdzie zatrzymana została zatrzymana. Wchodząc tam pokazałam lekarce, która tam była, że może już wyjść. Przypomniały mi się dni kiedy to ja leżałam w łóżku a Malwa razem z Miśką mnie odwiedzały. Czułam się dziwnie, tak jakby zamieniłyśmy się rolami.Lekko się uśmiechnęłam, dziewczyna leżała tak nieprzytomna gdy wtedy stało się coś niepodziewanego. Malwina otworzyła powoli oczy. Powiedziałam do niej cicho:
-Spokojnie Malwina, leż zaraz do ciebie wróce- odwróciłam się i już miałam wychodzić gdy dziewczyna powiedziała ochrypłym głosem:
Niech pani zostanie, w końcu pani też jest lekarzem. Prawda?
-Prawda jestem lekarzem... ale twoim lekarzem jest pan Piotrek. Ja nic nie mogę zrobić. Ale do rzeczy słyszałam wszystko od Tomka. Wiem co się stało, Tomek to dobry chłopak dobrze, że jesteście razem. Jeszcze chwila i mogłabyś(...)- przypomniałam sobie o dobrych manierach- przepraszam muszę iść później jeszcze do ciebię zaglądnę.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do Piotrka aby opowiedzieć mu o stanie jego pacjentki. Opowiedziałam o wszystkim Piotrowi, na koniec spytałam się mężczyzny:
-Wiem, że to głupie pytanie ale czy możemy zamienić się pacjentami?-popatrzyłam na jego wyraz twarzy i kontynuowałam-Ja mogę wymienić na przykład tego Marka Stalskiego na Malwinę Palmowską...
-No wiesz... jak bardzo chcesz to możemy się zamienić, niestety zaraz zaraz mam dyżur możesz pójść sama do szefa aby mu o tym powiedzieć- spytał
Pokiwałam tylko głową na znak, iż się zgadzam i pomaszerowałam do pokoju dyrektora. Teraz będzie najtrudniejszy etap "przekonanie dyrektora, że dam radę".
*Laura Wiśniowska*
Bardzo żal mi było Malwiny, mam poczucie winy to ja kazałam im iść na te cholerne jeziorko. Jak na wezwanie do domu wrócił Marek. Mężczyzna podszedł do mnie i pocałował w policzek, chyba się domyślił gdyż spytał:
-Co tam kotku?
-A wiesz... nie ważne-stwierdziłam
-Ważne, mów szybko!-odparł
-No więc, pamiętasz Malwinę?- mąż tyko przytaknął głową- no więc jak wrócili z tej wycieczki do pomyślałam, że dobrze będzie jak pójdą sobie na te jeziorko "Zacisze Słowika" no i tam załamał się pod nimi mostek i...- przerwałam- no i teraz Malwa jest w szpitalu! To wszystko prze zemnie!-wybuchłam płaczem
Marek próbował mnie uspokoić, niestety co chwilę znowu zaczynałam pogrążać się w smutku a po policzkach spływać łzy.
*Malwina*
Czułam się taka bezwładna, chciałam wstać i wyjść. Niestety z każdym moim ruchem maszynka, do której byłam podpięta popiskiwała. Od wyjścia pani Uli minęło kilka minut dopiero po jakimś czasie drzwi ponownie się otworzyły niestety zamiast matki Miśki ujrzałam jakiegoś lekarza około 35 lat. Z ciemnymi włosami, które tylko dodawały uroku zielonym oczom. Mężczyzna spytał się swoim ciężkim głosem:
-Dzień dobry, mam na imię Piotr... Piotr Filiński i jestem twoim obecnym lekarzem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)