wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 10- Wszystko się komplikuje

*Malwina*

Wchodząc do parku ujrzałam ... mama ... ona ... całuje tatę Miśki? Nie to nie możliwe dla pewności podeszłam po cichu. Tak to oni jak mogli? Mama Miśki jest chora leży w szpitalu a on całuje inną i ta moją mamę. Przecież wie, że to moja matka. Wściekła wyskoczyłam z krzaków, w których podglądałam parę i zaczęłam krzyczeć:
-Jak pan mógł a co będzie jak się dowie Miśka, nie przeżyje tego. I ty mamo ja rozumiem, że po śmierci mego ojca a twego męża chcesz o tym zapomnieć ale w taki sposób?
Odwróciłam się szybkim krokiem udałam się w stronę wyjścia. Miśka musi się kiedyś o tym dowiedzieć ale nie teraz kiedy jej matka jest w szpitalu. Teraz muszę milczeć, ale ja nie potrafię kłamać. Mamie też już nie zaufam.... Ale muszę gdzieś przenocować od razu postanowiłam żeby zadzwonić do Tomka:
M - Halo?
T - Cześć, Malwa prawda?
M - Tak, ja z pytaniem czy może zgodziłbyś się mnie przenocować?
T - Tak oczywiście zaraz trochę ogarnę pokój.
M - Dzięki, buziaczki.
Wrzuciłam telefon do torebki i poszłam w kierunku domu chłopaka. Po 15 minutach stałam przed domem rodziny Wiśniowskich. Zadzwoniłam do dzwonka po chwili w drzwiach ukazała się mama Tomka przywitaj najmilej jak umiałam:
-Dzień Dobry proszę pani ja do Tomka czy jest w domu?
-Tak jest w domu mówił mi, że będziesz tutaj nocować przygotowałam już pościel...
Pani Wiśniowska mogłaby tak jeszcze długo mówić, lecz na szczęście Tomek mnie zawołał na góre. Po żegnałam się z panią Wiśniowską i udałam na górę. Tam już na mnie czekał chłopak pocałowałam go lekko w usta i przytuliłam. Chłopak rozpoczął rozmowę:
- Nie żeby był wścibski albo coś ale czemu uciekłaś z domu?
Opowiedziałam cała historie poczułam jak kilka łez spływa mi po policzku, które szybko otarłam. Chłopak po wysłuchaniu mojej historii mocno mnie przytulił....
Pocałowałam go w policzek i poszłam w kierunku gościnnego pokoju, w którym miałam spać.

# 4 godziny później#

Obudziłam się o 1 w nocy, obudziła mnie burza. Bardzo boję się grzmotów  ale nie chciałam wyjść na tchórza. Po pietnastu minutach nie wytrzymałam, owinełam się w koc i [poszłam na palcach do pokoju, w którym spał mój chłopak. Szturchłam przyjaciela  w ramię on od razu się obudził i spytał:
T - Co tutaj robisz?
M - Bo wiesz ja się boję burzy...
T - Choć połóż się koło mnie!
M - Jesteś kochany.
Pocałowałam go w usta i ostrożnie położyłam się koło nie go. Dopiero później zauważyłam, że jest w samych bokserkach. Troszkę zawstydzona ale uszczęśliwiona od płynęłam do krainy snu.


*Miśka*

Obudziłam się bardzo wcześnie, schodząc po schodach poczułam smakołyki Heli. Gosposia uradowana pichciła jajecznicę, pogryzając kanapkę z serem spytałam się:
-Helu tata wrócił?
Gosposia na te słowa posmutniała, chyba zna jakąś tajemnice o której nic nie wiem. Nie miałam czasu się przejmować sama mam własne problemy. Za pół godziny ósma czas do szkoły.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz