wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 5- Szaleństwo jest ze mną...

*Malwina*

Ubrałam się w jedwabną, niebieską sukienkę i wyszłam po cichu z domu. Chłopak czekał na mnie przed domem. Tomek zabrał mnie do kawiarni. Siedliśmy przy stole, po kilku minutach do stołu przyszedł kelner z  naszymi deserami. Wzieliśmy się do jedzenia, gdy skończyliśmy zapłaciliśmy kelnerowi i odeszliśmy od stolika. Do lokalu weszły dwie dostojne kobiety w pięknych kolorowych sukienkach z falbankami. Na ich widok szybko skryłam się pod jednym ze stołów. Po chwili ujrzałam zakłopotanego chłopaka szybko mu wytłumaczyłam czemu tu się kryje:
- To moje ciocie gdy mnie zobaczą z tobą od razu powiedzą mamie, która nie zgadza się na nasz związek. Kocham cię i nie chcę cię stracić.
Tomek lekko mnie pocałował i powiedział:
-Widziałem tu wyjście awaryjne nie daleko stąd trzeba przeczołgać się przez kilka stołów to jak idziesz ze mną?
Pokiwałam głową na znak, że z nim pójdę. Podłoga była pokryta szorstkim dywanem, który ranił ręce i kolana po męczącej wędrówce doszliśmy na miejsce. Tomek popchnął drzwi ale one jak na złość były zamknięte byliśmy zrezygnowani.  Po pewnej chwili zauważyłam klatkę wentylacyjną szturchał leżące obok chłopaka w ramie i ręką pokazałam na jedyne wyjście z tej pułapki. Tomek szybko wstał i wziął się do roboty już po chwili droga była wolna pierwsza weszłam ja było strasznie ciemno, lecz musiałam iść naprzód Tomek co chwile mnie pocieszał wiedziałam, że to ten jedyny z którym chcę być do końca życia.
Po jakieś pół godziny błądzenia po korytarzykach ujrzeliśmy światełko z każdym krokiem większe... byliśmy na miejscu wyszliśmy z klatki. Gdy chłopak wyszedł bardzo mocno go przytuliłam poszliśmy w kierunku parku. Stał tam stragan z lodami, popatrzyłam na Tomka chyba wiedział o co mi chodzi bo zaczął iść w kierunku straganiku, uszczęśliwiona pobiegłam za nim. Tomek odwrócił się z dwoma lodami spróbowałam i be namysłu krzyknęłam:
-Truskawkowe, moje ulubione!
-Ciesze się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz