*Malwina*
Ubrałam się w jedwabną, niebieską sukienkę
i wyszłam po cichu z domu.
Chłopak czekał na mnie przed domem. Tomek zabrał mnie do kawiarni. Siedliśmy przy stole, po kilku minutach do stołu przyszedł
kelner z naszymi deserami. Wzieliśmy się do jedzenia, gdy skończyliśmy zapłaciliśmy kelnerowi i odeszliśmy od stolika. Do
lokalu weszły dwie dostojne kobiety w pięknych kolorowych sukienkach z
falbankami. Na ich widok szybko skryłam się pod jednym ze stołów. Po
chwili ujrzałam zakłopotanego chłopaka szybko mu wytłumaczyłam czemu tu
się kryje:
- To moje ciocie gdy mnie zobaczą z tobą od razu
powiedzą mamie, która nie zgadza się na nasz związek. Kocham cię i nie
chcę cię stracić.
Tomek lekko mnie pocałował i powiedział:
-Widziałem tu wyjście awaryjne nie daleko stąd trzeba przeczołgać się przez kilka stołów to jak idziesz ze mną?
Pokiwałam
głową na znak, że z nim pójdę. Podłoga była pokryta szorstkim dywanem,
który ranił ręce i kolana po męczącej wędrówce doszliśmy na miejsce.
Tomek popchnął drzwi ale one jak na złość były zamknięte byliśmy
zrezygnowani. Po pewnej chwili zauważyłam klatkę wentylacyjną szturchał
leżące obok chłopaka w ramie i ręką pokazałam na jedyne wyjście z tej
pułapki. Tomek szybko wstał i wziął się do roboty już po chwili droga
była wolna pierwsza weszłam ja było strasznie ciemno, lecz musiałam iść
naprzód Tomek co chwile mnie pocieszał wiedziałam, że to ten jedyny z
którym chcę być do końca życia.
Po jakieś pół godziny błądzenia po
korytarzykach ujrzeliśmy światełko z każdym krokiem większe... byliśmy
na miejscu wyszliśmy z klatki. Gdy chłopak wyszedł bardzo mocno go
przytuliłam poszliśmy w kierunku parku. Stał tam stragan z lodami, popatrzyłam na Tomka chyba wiedział o co mi chodzi bo
zaczął iść w kierunku straganiku, uszczęśliwiona pobiegłam za nim. Tomek
odwrócił się z dwoma lodami spróbowałam i be namysłu krzyknęłam:
-Truskawkowe, moje ulubione!
-Ciesze się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz