wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 18

*Malwina*

Obudziłam się o 10:30, byłam zmęczona wczorajszymi przygodami. Wstałam raźna i gotowa na przygody! Zabrałam ubrania z szafeczki i udałam się z nimi do łazienki. Wybrałam szorty i koszulkę z śmiesznym nadrukiem, włosy spięłam w zgrabnego warkocza i zeszłam na dół do kuchni gdzie czekała już na mnie rodzina Tomka oraz Miśka. Jako jedyna nie zjadłam śniadania więc szybkim krokiem poszłam sobie coś przygotowywać. Nie chciałam bawić się z patelnią i powtórzyć wydarzeń z wczorajszego dnia dlatego postanowiłam zrobić kanapkę. Po kilku minutach na stole stał talerz z kilkoma kanapkami. Udając się do jadalni spojrzałam ukradkiem na kalendarz i stwierdziłam:
-Dzisiaj sobota, jutro niedziela....
-Nad czym tak rozmyślasz?
Usłyszałam znajomy głos, była to mama Tomka. W ręce trzymała kubek z kawą, po jej oczach można było wyczytać, że nie zmrużyła oka całą noc, więc nie pewnie spytałam:
-Nie spałam pani w nocy?
-Miałam w nocy ważne wezwanie, które skończyło się dopiero o 9:00 rano- brzmiała odpowiedź.
Kobieta miłym gestem wskazała na drogę do jadalni. O by dwie udałyśmy się do pomieszczenia obok. Byłam bardzo głodna, już po chwili wszystkie kanapki znikły.




*Tomek*

Mama obiecała zatrzymać dziewczyny jak długo się da, ja przez ten czas kupię jakieś małe prezenty dla koleżanek. Nie miałem żadnego pomysłu na prezencik, lecz wtedy mnie olśniło prędko pobiegłem do sklepu. Na wystawie wisiała  bransoletka  z napisem "I love you" Malwina kilka dni temu wspominała o niej. Wszedłem do sklepu i poprosiłem sprzedawce o bransoletkę, która leży na wystawie. Starszy pan pokiwał głową i wskazał na oddalającą się panią z bransoletką w ręku. Byłem zawiedziony nic więcej nie przychodziło mi do głowy. Wtedy starszy pan powiedział:
-Mam pomysł co możesz kupić swojej dziewczynie....




*Miśka*

Obudziłam się o 8.30 ubrana w zieloną sukienkę zeszłam na dół nikogo tam nie było więc pozwoliłam sobie skosztować ciasta czekoladowego, które proponowała mi wczoraj mama Tomka. Ukroiłam duży kawał ciastka i udekorowałam bitą śmietaną. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś na mnie patrzy, za drzwiami stał ciemnowłosy mężczyzna, który patrzył na mnie z niedowierzaniem, więc spytałam się:
-Mam pan może ochotę?
Mężczyzna się tylko uśmiechnął i powili dodał:
-Dziecko nie bronie ci... ale ty to zjesz sama?
-Hmmm...
Zawstydziłam się stojąc w kuchni z pełny talerze smakołyków, a w drzwiach stoi tata kolegi. Wiele razy bywałam już u Tomka w domu ale tym razem czułam się jakoś dziwnie. Może dlatego, że mój tata siedzi w więzieniu a moja mama.... o nie moja mama nie byłam u niej już cały tydzień. Przeprosiłam ojca Tomka, wzięłam szybkim ruchem kamizelkę i ruszyłam do szpitala, w którym leżała mama.

 pół godziny później

Weszłam do sali, w której ostatnio byłam u mamy, lecz nikogo tam nie znalazłam zaniepokojona wyszłam z sali i popędziłam do pierwszego lepszego doktora i spytałam:
-Przepraszam wie pan może gdzie jest moja mama Ula Witkowska?
-Twoja mama dzisiaj wyszła z szpitala jakieś 2 godziny temu poszła do domu, a teraz przepraszam ale się śpieszę-odpowiedział lekarz
Byłam szczęśliwa, że mamie nic nie jest ale przecież dom jest zamknięty, tata w więzieniu, Hela na urlopie, no a ja... wiadomo. Szybko pobiegłam do domu bo jako jedyna miałam klucze, gdy dobiegłam na miejsce ujrzałam rozpromienioną kobietę stojącą przy naszym domku. Przytuliłam matkę i powiedziałam:
-Przepraszam mamo, że cie nie odwiedzałam ale byłam bardzo zajęta.
-Nic nie szkodzi, ale gdzie u diaska wszystkich wywiało? Tata, Hela?
-Wejdźmy do środka wszystko ci wytłumaczę.
No tak wytłumaczę ale jak?......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz