*Miśka*
Malwina to ma szczęście, znalazła swoją drugą połówkę. Szkoda, że ja nie mam takiego szczęścia jak ona.
Tata wiele opowiedział mi o stanie mamy, z ciekawością słuchałam. Jeśli wszystko dobrze pójdzie już za
tydzień mama będzie mogła wyjść ze szpitala. Tak się z tego cieszę, już
za siedem dni będziemy razem jeść kolację.
*Malwina*
Zapomniałam
o Miśce powinnam ją teraz spierać w tej trudnej chwili a ja siedzę z
sama w parku. Powinnam do niej zadzwonić, szybko wstałam z ławki i poszłam w
stronę domu cały czas wydawało mi się, że ktoś za mną idzie. Co
chwila odwracałam głowę ale tam nikogo nie było. Przesadzam kto niby
miałby za mną łazić. lecz dla pewności zaczęłam biec. Szybko dobiegłam
do domu zdyszana przekroczyłam próg mieszkania. Mama już czekała na mnie
z obiadem. Po zjedzeniu pysznego dania
odłożyłam talerze do zmywarki i udałam się do pokoju. Zadzwoniłam do
Miśki:
-Hejka Miśka, co tam u ciebie?
-A dobrze. Mama ma wrócić za tydzień do domu.
Cieszę
się jej szczęściem nie chcę aby przeżywała to co ja. Gdy mój tata umarł
w wypadku samochodowym byłam zdruzgotana. Nie chciałam jeść, pić ani
spać. Mama zaczęła się martwić moim stanem, postanowiła zmienić miejsce
zamieszkania. Po przez przyjaciół zapominam o tym tragicznym wydarzeniu.
-Hej! Malwa jesteś tam? HALO
Moja kumpela krzyczała do słuchawki:
-Przepraszam zamyślałam się. Masz może czas żeby się spotkać?
-Tak chętnie, może za pół godziny przed kawiarnią " słodka perełka"?
-Tak, to do zobaczenia za 30 minut. Pa!
Odłożyłam
telefon na biurko i poszłam do szafy wybrać coś na spotkanie. Pość
długich poszukiwaniach wybrałam brązowe rurki i koszulkę z jakimś
chwytliwym w oczy napisem. Mama znowu wyszła na spotkanie, jestem sama w
domu . Już wiele razy zostawałam sama w domu ale pierwszy raz czułam
się jakoś dziwnie. Wyjęłam jogurt z lodówki i wyszłam w kierunku
cukierni. Pod budynkiem czekała już Miśka i ktoś jeszcze....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz